pierwsze zakupy od 4 miesięcy.
jadę bo muszę.
znajduję świetną sukienkę. w myślach mówię sobie, że kupię jak schudnę.
mama nalega, mówi, że będzie mi w niej ekstra.
podaje numer 34 a pode mną nogi się uginają.
'nie ma szans' myślę.
widzę jej smutną minę. ona już wie co pomyślałam.
idę do przymierzalni, bo wiem, że się stara. nie mogę jej znów sprawić przykrości.
zamykam oczy, biorę głęboki oddech, mama zapina sukienkę.
wtedy to widzę. widzę co ze mnie zostało.
widać mi każdą kość. ramiona. obojczyki. kości policzkowe. nawet żebra mi odstają.
satysfakcja. przez chwilę.
potem niedosyt, bo uda dalej są grube.
a jakie mają być? przecież jesteś gruba.
dlatego nie lubię zakupów.