Z przerażającymi oczami patrze na chwile które mijaja mi w zastraszjącym tempie.
Dochodzi do tego, że moja siatkówka nie nadąrza przyswajać ich.
co doprowadza do tego, że stają się bez znaczenia.
Ciągle walcze z czasem. Zyje według nieustannego grafiku, który
zaplanowany jest co do minuty każdego dnia. Jeżeli wypadnie coś z niego
mogę pokusić się o ewentualny spontan i zrobić coś szalonego np. położyć się spać.
Ten ciągły bieg powoduje wiele strat. Niedostrzeganie piękna jesiennej pory i kolorów liści,
w które drzewa zdąrzyły je już ubrać. Zamykanie sie w domu z kubkiem gorącej herbaty
co po długim i męczącym dniu wydaje nam się czymś oczywistym.
Mniejszy kontakt z tymi ,z którymi chcielibyśmy mieć częstszy.
Kiedyś było wszystko takie proste. Musi upłynąś sporo czasu zanim
przestawie sie na tryb " dostępny" w tym niedostępnym czasie.
Pogodzić jedno z drugim nadrabiając trzecie.