niech się tli, niech umyka, tak na stałe nietrwale
niech narasta aż po ból,
niech wybucha w nagłym szale
niech oplata tęsknotą, w łonie karmi motyle
paralotnią nas niesie między bytem a niebytem
wciąż pod włos
ile jest próśb trudnych do spełnienia?
ile jest zmian pozornie bez znaczenia?
ile się kryje między wyrazami?
Proszę o ciszę, spokój i świadome niesitnienie.