Jazdy quadem po pustyni na Synaju chyba nigdy nie zapomnę. Wyjazd z hotelu o 7:30 ze śniadaniem w plecaku. Na początku było się ciężko rozbudzić ale krótka lekcja obsługi quadzika i wyjazd w trasę zmienia to szybko. Potem było już tylko jak w bajce.
Morze złotego piachu poprzecinane wystającymi jak wyspy rdzawo czerwonymi i brązowymi skałami. Pył wciskający się do każdego, nie ważne jak dobrze zabezpieczonego zakamarku. Ten dziki urok i spokój pustyni... Cały dzień jazdy naprawdę mnie wykończył, jednak z pewnością kiedyś tam wrócę po więcej wrażeń.
Kilka godzin na obiad, prysznic i trzeba znów ruszać w drogę tym razem na nocną wspinaczkę po górach. Ale o tym innym razem...