Alex spojrzał na mnie z rozbawieniem i wepchnął do kuchni.
-Siadaj i jedz.
-Ale autobus...-nie zdążyłam dalej nic powiedzieć, bo mi przerwał mówiąc:
-Podwiozę Cię, bo i tak mam po drodze.
-Jak po drodze?
-Dziś wracam do siebie jakbyś zapomniała-i w tym momencie zrobiło mi się tak smutno, w pewnym momencie nawet zachciało mi się płakać, ale przecież nie mogłam, bo co bym wtedy miała za wymówkę?
-Nie zapomniałam-westchnęłam.
-Ej co jest?-spytał przyglądając się mi
-No a kto teraz będzie robił mi śniadania-uśmiechnęłam się lekko, choć moje serce pękało w tamtym momencie na milion kawałków.
-Mnie nie oszukasz mała-powiedział siadając bliżej mnie-mów co jest grane.
-No nic.
-Bez takich mi tu, gadaj i to już.
-A co mam Ci powiedzieć?
-Czemu jesteś taka smutna?
-Szczerze?
-Tak.-wzięłam głęboki oddech i zaczęłam:
-Bo widzisz ja się już przyzwyczaiłam do Ciebie tu i tak smutno będzie jak nie będę miała z kim teraz oglądać filmów, kłócić się o byle co i podjadać z talerza to co najlepsze-mówiłam patrząc przed siebie, po chwili ciszy Alex złapał mnie za dłoń i ją ścisnął mocniej dając tym samym mi znak, abym spojrzała na niego.
-Annabel, zawsze możesz na mnie liczyć i jeszcze przez trzy miesiące się mnie tak łatwo nie pozbędziesz-uśmiechnął się jak zawsze słodko.
-Właśnie przez trzy miesiące i później już koniec
-Czemu?
-Bo przecież kończy się wtedy Twoja kuratela nade mną.
-To, że nie będę Twoim kuratorem nie oznacza, że nie będziemy się widywać gdzieś na mieście i w ogóle-gdy to powiedział chciało mi się tak strasznie ryczeć, że szok, ale podniosłam się z krzesła i rzekłam:
-Chodź, bo się spóźnię na lekcję.
-Jasne, już się zbieram-powiedział, a ja odstwiłam naczynia po śniadaniu do zlewu i ruszyłąm w kierunku samochodu, jechaliśmy w zupełnej ciszy.
-To jesteśmy-wyrwał mnie z zamyślenia głos Alexa.
-Ok, dzięki-uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co. A tu masz klucze od domu-wyciągnął rękę w moją stronę a ja spojrzałam smutno i niechętnie wzięłam klucze.
-To pa.
-Annabel
-Tak?
-Uśmiechnij się.
-Jasne-powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Nie smuć się mała. Jeszcze będziesz miała mnie dość-zaśmiał się. A ja blado się uśmiechając ruszyłam w stronę wejścia do szkoły, gdy tylko przekroczyłam próg szkoły zjawili się koło mnie przyjaciele i zaczeli wypytywać mnie czemu jestem taka smutna i w ogóle. Opowiedziałam im wszystko i słuchałam tego jak mnie pocieszają do momentu dzwonka na lekcje. Lekcje mi się dłużyły niemiłosiernie, ale gdy tylko zabrzmiał ostatni dzwonek ruszyłam biegiem w stronę wyjścia. Po drodze do domu zrobiłam zakupy i postanowiłam coś ugotować na przyjazd mamy. Gdy tylko skończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Mogę?-spytał Alex
-Jasne-uśmiechnęłam się.
-A co tu tak ładnie pachnie?
-Kolacja, zaraz mama będzie.
-To nawet gotować umiesz-zaśmiał się
-A żebyś wiedział, o chyba jest i mama-powiedziałam słysząc otwierające się drzwi. Mama weszła i stawiając walizki uściskała mnie i Alexa.
-Oj dzieci nawet nie wiecie jaka męcząca ta podróż.
-To teraz mamuś odpoczniesz-powiedziałam idąc w stronę kuchni, aby przynieść kolację i dodatkowe nakrycie dla Alexa. Słyszałam jak o czymś rozmawiali, ale gdy weszłam spojrzeli na mnie i oblizali usta ze śmiechem.
-Nie otrujemy się?-spytała mama ze smiechem.
-Jak coś to ja pierwsza padnę-zaśmiałam się nakładając każdemu lazanię. Po kolacji mama pożegnała się z nami i poszła spać, a Alex postanowił mi pomóc posprzątać. Później obejrzeliśmy sobie jeszcze film i po 23 Alex zaczął się zbierać.
-To miłych snów Annabel-rzekł zakładając kurtkę.
-Dzięki i wzajemnie-uśmiechnęłam się, a on podszedł do mnie bliżej.
CDN