***
Obudziłam się w jakimś strasznie jasnym miejscu. Ledwo otworzyłam oczy, bo światło bardzo raziło. Leżałam w łóżku. Byłam blada. Równie biała jak wszystkie ściany do okoła. Rozglądałam się chwilę. Wstałam, lecz upadłam znów na łożko bo zakręciło mi się w głowie. Ujrzałam w rogu pokoju malutką poduszeczkę, na której leżał blok i kredki. Złe kredki, nie podobały mi się. Obeszłam pokój i stanęłam przed drzwiami. Ku mojemu zdziwieniu nie było tam klamki. Postanowiłam nie panikować. Usiadłam na łóżku i kiwałam się jak wtedy gdy.. Właśnie. Przypomniało mi się co się stało. Po policzku zaczęły spływać mi słone łzy. Miałam ochotę krzyczeć i wierzgać nogami, ale tego nie zrobiłam. Położyłam się i usnęłam.
***
Obudził mnie zapach jedzenia. Przetarłam oczy i ujrzałam dosyć przystojnego lekarza.. a może był pielęgniarzem? Nie wiem, ale był przystojny. Niewiele myśląc zapytałam:
-Gdzie jestem?
Uśmiechnął się tylko i wyszedł z sali. Myślałam, że szlag mnie trafi. Co za ludzie! Spróbowałam tej kaszy, którą mi przyniesiono. Była okropna. Nie smakowała mi. W końcu pod wpływem zdenerwowania rzuciłam nią ob ściane, za chwilę do sali wbiegło dwóch mniej przystojnych facetów. Mniej miłych.
***
Minęły już chyba trzy dni, kiedy leżę w tym łóżku. Ani mama, ani Aleks mnie nie odwiedzili. Dostawałam o wyznaczonej porze leki, te okropne jedzenie, które było na tyle ohydne, że znów zaprzestałam spożycia składników odżywczych. Trochę nierozsądne, ale jak miałam w ogóle przełykać tę kaszę dla świń? Po tym czasie przełamałam się i sięgnęłam po blok z kredkami. Nie trwało to długo, gdyż kredki nieustannie się łamały, co powodowało, że wyrzucałam je w kąt. Zaczęłam wariować. Brak ludzi do rozmów, brak normalnego jedzenie, brak ALEKSA.
***
Po jakimś czasie zaczęłam wierzyć w śmierć Aleksa, z mojej winy. Może dlatego się tutaj znajduje? Może to powód tego, że mam anoreksję i nie mogę przebywać w normalnym więzieniu? Nie miałam pojęcia co się działo, ale ta sytuacja zaczęła mnie dobijać. Nie robiłam nic oprócz siedzenia, płakania, darcia się i rwania kartek. A, spałam jeszcze.
***
Któregoś dnia do pokoju weszła kobieta. Ładna, miała długie brązowe włosy, lekko zakręcane. Zaprosiła mnie na zewnątrz. Nie wierzyłam, że to się dzieje. Nieśmiało stąpałam bosymi stopami po zimnej podłodze. Wyprowadziła mnie na podwórko. Chodziło po nim wiele osób, wszyscy w białych ubraniach. Zostawiła mnie pod opieką jakiegoś chłopaka, który zaprowadził mnie na ławkę. Zaczęłam się denerwować zaistniałam sytuacją więc wciskałam w uda paznokcie, chcąc się wyżyć. Zaprowadzili nie do łazienki i wtedy pojęłam, że nie myłam się od trzech dni. Zaczęłam śmiać się na głos, aż wbiegli do pomieszczenia zastając mnie nagą. Nie skrępowało mnie to. Za chwilę wyszli. Wzięłam długi kojący prysznic i znów wylądowałam w tym pokoju. Sama.
***
Przepraszam, że tak mało ale nie bardzo mam czas coś dla was dodawać. Bardzo się staram i mam nadzieję, że to wam na razie wystarczy. Przepraszam jeszcze raz.