Córka marnotrawna powraca.
Kopę lat minęło, od kiedy ostatni raz coś tu nabazgrałam, ale- wierzcie lub nie- nie miałam czasu. I tak naprawdę nie wiem za bardzo, o czym mam napisać, bo już dawno przestałam ogarniać, co się dzieje z moim życiem :D
Z porannych wniosków nasuwa mi się tylko, że się cieszę, jak głupia, a powodów ku temu jest kilka. Jeden z nich to fakt, że w mieszkaniu znowu zaczął się saunowy czas z 25/26 stopniami na termometrze, z którymi nic się zrobić nie da, a ja sobie go przedłużam z premedytacją na cały rok 2013, a być może i połowę 2014, jak wysiedzę w tym Perpi. Poza tym odziedziczyłyśmy po jakiejś dariowej imprezie stare głośniki jakiegoś jej znajomego i sprawdzam właśnie cierpliwość sąsiadów, jak to czyniłam zresztą wczoraj, przedwczoraj i przed-przedwczoraj. Dochodzę do wniosku, że, cokolwiek by mi się wcześniej nie wydawało, sąsiadów naprawdę mamy wyrozumiałych. Od jakiegoś czasu oswajam też Pycho biegając wieczorową porą, pretendując jednocześnie do stanowiska naczelnego sportowca w familii (ale Fader przebiegł ostatnio Cracovia Maraton, więc przynajmniej na rok jego pozycja pozostaje niezagrożona. Natomiast przy okazji stania dwie godziny w deszczu, chłodzie i głodzie, żeby wydusić z siebie trochę pisków, jak nadbiegnie Fader, napatrzyłam się na osiemdziesięcioletnich dziadków, którzy mknęli jak szaleni przez 35 kilometr i przypominając sobie swoją zadyszkę po 20 minutach, orzekłam zdecydowanie, że tak. nie. będzie.), a we wtorek jadę na The xx z dwójką Francuzów, którzy zjawili mi się w styczniu jak z nieba, żeby nauczyć mnie mówić po francusku (słownictwo z zakresu wtorkowo- środowych lig mistrzów mam w jedym palcu :D)
I tak to sobie mijąją dni, a każdy kolejny wydaje mi się mijać głośniej od poprzedniego. Raz na jakiś czas uświadamiam sobie datę, opatruję to krótką refleksją, że dopiero był ten dzień tydzień temu i szybko te myśli porzucam, bo nierozsądnym jest martwić się rzeczami, na które nie mamy wpływu, tak sobie myślę. :)
O, i piosenek tez dawno nie wrzucałam. To wrzucę.
Dziś linki spod znaku 'JB z 1994 to nie tylko Justin Bieber'.
Ostatnimi czasy zaczęłam przez tego kolesia słuchać bardzo wielu zamuł:
http://www.youtube.com/watch?v=rp5cwZrHpgM
chociaż nie tylko:
http://www.youtube.com/watch?v=J9XwFecNXyU
No to nic, przygotowania do korowodu juwenaliowego czas zacząć.
Uwielbiam byc studentką, uwielbiam :D
Hymn na najbliższe dwieście lat:
http://www.youtube.com/watch?v=5NV6Rdv1a3I
(Stara, apeluję o kontakt!)