Mieszkancy miasteczka w ktorym mieszkam, rzadko czuja entuzjazm.
Czasem gdy wychodze z domu naladowany pozytywna energia, wracam ze znacznie zmniejszonym jej poziomem, gdy nie udaje mi sie podczas wieczoru 'rozkrecic' i doswiadczyc pozytywnych interakcji.
Wiekszosc mieszkancow boi sie wychylic i zrobic cos spolecznie nieakceptowalnego.
Mala miejscowosc , wiesci sie rozchodza. Na wyjazdach jest ciekawiej, czuja sie bardziej anonimowi.
Koles ze zdjecia w dupie mial opinie innych podroznych, nie martwil sie przygotowaniami do startu itp
Postanowil uderzyc do stewardessy - i po prostu - NIE ODPUSCIL
Powoli staram sie coraz bardziej olewac opinie spoleczna. W koncu juz i tak maja mnie za odmienca, wiec co to zmieni.
W samolocie przystopuje ze wzgledow bezpieczenstwa (choc jak to mowi uzytkownik sprawymiasta 'Co sie wzbilo w powietrze - na ziemie spasc musi'), ale na codzien postaram sie uzywac czesciej jednego z moich ulubionych zwrotow - >A ch...j mnie to obchodzi
NIE ODPUSZCZE !!!