juz nawet nie licze na to ze sie wylecze. musze przyzwyczaaic sie do faktu, ze tu choroba o tej porze roku to norma.
w pracy chodzilam z goraczką jak zombie.
ech
kuzwa zobaczyc holendra poprawiajacego sobie penisa...ja pierdole
tak! centralnie i bez krępacji wlozyl sobie reke w spodnie (a nawet w majtki)na srodku hali,(co tam ze setki osob łazi) po czym zaczal ukladac sobie swoje przyrodzenia. a jak skonczyl, od niechcenia odwrocil łeb na bok, usmiechnal sie do mnie jak gdyby nigdy nic i kontynowal robote. tzn robote ze skrzynkami, nie z przyrodzeniem.
nawet go nie skrepowal/nie zdziwil moj wyraz twarzy "yyy wtf?"
co raz zostalo zobaczone, juz sie nie odzobaczy
czemu ta szmata siada przy moim stoliku? warum kurwa?