Zaraz 'rodzinny' grill, reggae i kolejny dzień za nami. Jutro żużel, słabo mi na samą myśl o tej gorączce znów. Należałoby też ogarnąć jakieś jezioro. Ale to od poniedziałku, od którego nie chcę siedzieć wieczorami w domu, także szaleństwo - tak!
you know my name, not my story
i niech tak pozostanie