"Zapalam świecę, znów tak szybko zniknąłe¶,
kocham się z ogniem..."
Czasami pisze.Jednak juz nie na papierze tak jak
kiedys.Zgubiłam gdzies zapał do pióra, ale nie
do słów.A jesli nawet do słów to napewno nie do
myśli.Mysli mam rózne, raz piękne i zmysłowe jak
ciało młodej kobiety a raz złe i niepokorne jak
brak weny.Nie ma to jak przypływ
niespodziewanych emocji.Wizualizacja...tak
potrzebuje obrazów.Muszę widzieć żeby
pisać.Widzieć i słyszeć.Słyszec nie tylko szepty
ale i krzyki.Az czasami w gardle zasycha od
wiecznego pytania o wszystko.Opisałam nawet smak
wieczornej kawy w tekscie, który potem
zniszczyłam.I nie mogłam go juz uratować bo
zapomialam jakie literki pokoleji wystukiwałam a
kawa juz została wypita.Kiedys napisze nawet,
długi list miłosny.Jeszcze nie wiem czy bedzie
to jutro czy za trzydziesci lat i jeszcze nie
wiem jaka to bedzie miłość.Czy bedzie ten list w
formie testamentu czy raczej wiersza..Może nawet
kiedys zaczne sie wstydzić starych słów..może
wreszcie naucze sie ich znaczenia..może ktos
wymyśli bardziej wymowny język..Na dzien
dzisiejszy charakter mojego pisma kształtuje
trzcionka.Nie zostawie po sobie nawet odcisków
palców.Nie mówi±c juz o plamach na zółtym
papierze.I każde moje słowo uzależnione bedzie
od przepływu prądu...
Jeśli dwoje ludzi nie potrafi dojść do
porozumienia, jaka mają przyszłość? Jeśli między
parą nie ma już czułości i namiętności, czy może
dalej istnieć zaufanie? Kiedy jedno z serc
przestaje bić dla dwojga, czy miłość ma szanse
by przetrwac? I pęka obrączka miłości a z oczu
kapią łzy, złości lub żalu.Nie ma nawet
wspomień, bo lepeij za dużo nie mysleć i nie
pamiętać..Nie pamiętać słów przysięgi "...ja K
biorę sobie Ciebie M za męża/żone i ślubuję Ci
miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że
Cię nie opuszczę aż do śmierci".I nie ma juz
męża i nie już żony i nie między nimi już
miłości.Powodów mogło być ze sto.Szans na
poprawe, zero.Za alkohol, za zdrade, za
kłutnie,.. umarło.Bez zbędnych słów,bez żadnych..
Jak
podarować swoje zycie komuś z kim się bedzie
chodziło do parku za ręke po 70-ce?Jak dbać o
miłość by nigdy nie umarła?A gdy stojimy nad
przepaścią skoczyć w nią czy kroczyc po zboczu?
W samotności, jestem sobą... Rozwijam skrzydła
i lecę... Wolna od innych... Sama... Jak anioł
wzbijam się w powietrzę... Ci niegodziwcy i moi
prześladowcy... Są jak malutkie nieważne
istnienia... Nigdy nie rozwinę skrzydeł... I nie
wzlecą tak jak ja... Teraz ja ich przewyższam...
Bo tylko w samotności jestem sobą... Lecz i te
skrzydła kiedyś opadną... Znikną razem z
nadzieją... I będe taka jak Ty... Będe następnym
nic nie znaczącym istnieniem... I już nigdy nie
będe... Samotnym Aniołem...