Mała nawałnica
małe sam na sam z sobą
i mały malutki smuteczek na parapecie
pochlipuje cicho czarnymi łezkami
gdy mijam go obojętnie w tanecznym pas
i troszkę słońca.... gdzieśtam
bo przecież wyjrzy w końcu
prawda?
Smuteczek jest w końcu maleńki :)
P.s. Ma ktoś ochotę zrobić ze mną nic?
Nic konkretnego?