Tak, to ja. Bez wiga, bez makijażu - czyli na co dzień.
(I bez brwi... BO COSPLAY AOMINE)
Dziś był dość owocny dzień, a jeszcze się nie skończył.
1. Skończyłem oglądać Hakuouki. Drugi sezon... Cóż, chętnym radzę zaopatrzeć
się w chusteczki. Sam rzadko kiedy się wzruszam, a przy tym anime jednak
łezka zakręciła mi się w oku raz czy dwa. No może trzy...
2. Spacer z psem. A raczej... Szaleńczy sprint po parku - zaliczone.
Mogę z całą pewnością wpisać to do mojego treningu, bo nogi mnie po tym
bolą jak cholera. Mój pies nie uznaje czegoś takiego jak "spokojny spacerek".
On MUSI biec ile sił w łapach, a ja jak głupi za nim.
3. Skończyłem koszulkę dla Murasakibary.
4. Planuję dziś w nocy uszyć hakamę, czy jak się to tam zwie. Te takie dziwne
"spodnie", bo jedna para czarnych będzie mi potrzebna do KILKU cosplayi.
A mianowicie: Gin; Kaito; Saito.
Niby do Magnificonu zostały dwa tygodnie. NIBY jest dużo czasu, ale...
I tak powoli zaczyna mnie ogarniać lekka panika, bo coś czuję, że nie dam rady
się ze wszystkim wyrobić na czas => koniec z spaniem po 10 godzin dziennie.
Już wiem co będę robić przez kilka najbliższych nocy....
SZYĆ.
Idę do miasta. Trzeba na jutro kupić trochę żarcia, bo muszę czymś nakarmić
tę bandę co do mnie przyjeżdża. TAK, jutro u mnie będzie Kuroko, Akashi i Midorima. <3
No i plus Murasakibara, ale ten to mieszka ze mną w jednym domu, więc o niego
martwić się jeśli o tę kwestię chodzi nie musze na całe szczęście. x3
Jutro ostry TRENING.
Kij z tym, że pogoda pewnie podobna jak dzisiaj. I tak pójdziemy! Czas przygotować
cieplejsze ciuchy i jakąś nieprzemakalną kurtkę z kapturem. O taaaak...