W tych momentach czapki z głów nawet niewierni
Nie liczni nie mają uczuć, bo je zabili
I zjedli zęby na pierdoleniu takiej chwili
Pamiętam!To nie Bahama- to na Banacha szpital
Ojciec na raka ze śmiercią się witał
Na korytarzu świetlico-kaplica
Pacjenci, penitenci- chęć życia
Kineskop w który chorzy patrzą gdzieś w głąb
Widząc tam coś, co jest daleko z tąd
Więc choć, pomaluj mój świat- łzy w oczach
Byłem tam jako nastoletni chłopak
Popatrz!Jeszcze wcześniej zły moment mnie dopadł
Tbilisi- pierwszy czerwca, zabawa
Kolejka linowa w dzień dziecka się urwała
Byłem na dole, na szczęście nie na na górze
Widoku ciał jednak nie powtórze wam
Mam kilka chwil w życiu w których pamiętam smak powietrza
I niezapomnę ich choćbym chciał,
Chyba, że porzucę to w tych tekstach
Ciau, cześć, pa WWO, Hemp Gru, Intouchouble