Hahahaha.
No to jest po prostu masakra.
Impreza roku- zajebista!
A zaczęło się tak wstałam rano obrażona na cały dzień. Powód? Padał ŚNIEG. Pfff. No ale cóż. Zebrałam się i na chór. Po chórze poprawiałam chemię i odebrałam prezent Wacka.;D W domu trochę pobyłam, pospałam.;] no i zbieram się. Lecę na 304. Jedziemy. Mina M. na widok R.-bezcenny ;D jesteśmy na rynku. Oczywiście solenizantka się spóźnia. Idzie, wreszcie. Wchodzimy do klubu. Rozsiadamy się. Z Łyżwą i Jadźka nawet szpilki miałyśmy ;D po jakiejś niecałej godziny z Łyżwą, Mareczkiem i Rybą do mc'donalda ;D hahaha. Tam to dopiero jaja były. 5 minut szczerości. Potem przeszliśmy się po rynku. I znowu do klubu. Ahhh. Było cudownie<3 Dużo się tam działo. Ale cicho. ;) 22.45 wsiadamy do 304. Jedziemy do domu. Koniec zabawy;( A tu nagle pod Koroną grupa chyba 30 kiboli wsiada do autobusu. Myślałam, że tam zjade xD śpiewają się, tańczą, rozwalają się po autobusie. Modliłam się żeby tylko nie zauważyli Mara. Niestety. Pomocy? Wysiadamy pod kopalnią. Powiedzmy, że jest dobrze. Niestety oni wysiedli od biedronką. Wiejemy.
Po prostu kocham zwiewać przy świetle księżyca przed mało inteligentnymi ludźmi przez pól Wlck. W domu jestem 23.50. Tata wita mnie w drzwiach "to był pierwszy i ostatni raz", tak wiem, wiem. ;D zawsze tak mówi ;D A to wszystko żeby mieć co wspominać.
Ł; o czym myślisz?
R; o Patce.
Ł;o czym myślisz?
M:o Patce. A Ty o czym myślisz?
Ł; o Patce. Patka, o czym myślisz?
P; jak stąd zwiać xD