z okazji halloween, macie mój ryj.
ś: -
o: babeczka z ryżu + kilka cukierków = ok. 300 kcal? mniej? więcej?
aktywność:
sporo chodzenia.
uwielbiam halloween. jak żadne inne święto. nie ma dnia, z którym utożsamiałabym się bardziej, które byłoby bardziej moje, w którym czułabym się jeszcze bardziej w swoim żywiole. pamiętam, jak w polsce organizowałyśmy je z przyjaciółką, mimo wszystko, mimo opinii i gdy chodziłyśmy grupą od domu do domu, patrzono na nas jak na idiotów. zawsze w ten dzień przypominają mi się czasy podstawówki, kiedy malowałam się tak na co dzień. zawsze ubolewałam nad tym, że w polsce ten zwyczaj się nie przyjął. tutaj, w uk, jest zupełnie inaczej. poszliśmy sporą grupą, kilka dziewczyn jako opiekunki i sporo dzieci, zebrały mnóstwo cukierków. moja matka musiała dokupić, bo zabrakło w domu. było jak na tych wszystkich filmach, w które wpatrywałam się w dzieciństwie jak urzeczona marząc, że pewnego dnia i ja wezmę udział w prawdziwym halloween. magiczne święto.
brak mi tylko, oczywiście, cmentarza i zwyczaju zapalania zniczy. tutaj nikt tego nie praktykuje, cmentarze są na ogół zamknięte i nie ma żadnych zniczy.
co do mojej wagi.. dziś się ważyłam i waga wskazuje 20 kg mniej niż w maju. zważę się jeszcze raz rano. i.. to jest cholernie miłe, móc założyć podarte rajstopy wiedząc, że twoje nogi może nie wyglądają szczupło, ale też nie karykaturalnie. a do tego tunikę, która nie uwydatnia twojego wielkiego brzucha, bo po prostu nie jest tak ogromny. i to miłe, nie dostać zadyszki przy przebieganiu przez ulicę. to miłe, nie chować się w domu, bo wygląda się gorzej niż inni.. to miłe, nie mieć drugiego podbródka i móc trzymać kogoś za rękę bez obawy, że jest po prostu za tłusta. i móc ściągnąć płaszcz, usiąść na huśtawce i nie trzymać bluzki tak, by zakrywała brzuch oraz patrzeć na swoje nogi bez obrzydzenia, mimo, że podarte rajstopy okropnie je pogrubiały.
to miłe, kiedy wszystkie twoje marzenia się spełniają.
natomiast kurewsko niemiłe jest to, że dotykają mnie nie te ręce, których ciepło chcę poczuć, obejmuję ciała nie tych, na których mi zależy i całuję policzki nie tych osób, za którymi bezustannie tęsknię. tak, dłoni do ogrzania, policzków do całowania i ciał do przytulania jest zdecydowanie więcej niż kiedykolwiek, a ja wreszcie mam jakieś podstawy, by być pewną siebie, ale.. bez niej i bez niego to po prostu nie jest wiele warte. i nie podoba mi się to.