Jesień chyba mi nie sprzyja.
Jesienna chandra i przygnębienie.
Chciałam przyjemego czasu, a dostałam wór niemiłych, przykrych niespodzianek.
Nie chciałabym żeby te dwa ostatnie miesiące się powtórzyły.
Ale, co tu do chcenia.
Im bardziej się staramy tym bardziej nie wychodzi, im bardziej czegoś chcemy tym bardziej tego nie dostaniemy to myśl na ostatni czas.
Nie tak powinno być.
Skończył się dobry czas, kiedy było łatwo.
A może ja za dużo chce? Może nie zasłużyłam sobie?
Wszystko jest totalym absurdem.
Coś się skończyło.
Poważne sprawy, ważne decyzje, przyszłość...
Czasem zostajemy z tym wszystkim sami, zdani tylko na siebie.
Przerosło mnie to.
Niestabilność, bezsilność, pustka.
Zwątpiłam w długotrwałe szczęście