Brak słów na wszystko.
To chyba ze mną jest coś nie tak.
Gdzie moja mobilizacja i determinacja?
Gdzie Magda, która mówiła, że nie ma rzeczy niemożliwych i wszystko da się zrobić?
Poddałam się.
Oglądam zdjęcia, te najlepsze z możliwych, gdzie ja to dawna ja, wszystko się układało, z mojej twarzy nie schodził uśmiech, a jedynym problem były kolejki ludzi.
Męczy mnie chyba już to miejsce i to chyba jest przykre, a może nie?