Zdobyłam lapa ze Wakacjowymi zdjęciami.
Aj, przecudne to zdjęcie jest. W końcu robione przeze Mua. <3
Data? 30 sierpnia. 22 dni po śmierci psychicznej, 13 po zmartwychwstaniu.
Ależ ze mnie apatyczna osóbka. Lus blus i wyjebka.
Oj, no. Niby pamiętam. Dobra.
Przełom w życiu przeczuwam. Dojdzie do niego lada dzień... a może to już do niego doszło? W każdym razie wydaje się Mua, że ta wiosna, te przesmutne ślimaczki z pasożytami w czułkach, nad którymi się tak rozczulam, te młode listki, kwiatuchy, słoneczne dni a przede wszystkim bliskość ptyśuf i innych sierot wzbudza we mnie pewnego rodzaju wrażliwość, radość, dobroć...
Tak właściwie uważam to za poewnego rodzaju terapię. Mam dość krzyczących stodół, nieprzespanych nocy i noży pod łóżkiem. Po dłuższym namyśle mogę stwierdzić, że... mija. No dobra, może nie mija, bo to nie mija (wielbię słowo "mija"), ale przynajmniej potrafię to wyłączyć, załągodzić jakoś. Znaczy... nie ja. Jegomość.
Laf. <3
http://www.youtube.com/watch?v=fq-geJ9UwG4&NR=1&feature=endscreen