poza tym 'Kids' MGMT, parę utworów Foo Fighters i płyta Hey, Vanitas. no i moje kręcone włosy kręcą się już coraz mniej, więc głupia, myję je rano. co za tym idzie, mam gile do pasa.
i dostałam już swoje cudne sześćdziesiąt procent z języka polskiego, ugh.
ogromna wczoraj rozkmina ezgystencjalna podczas jazdy pociągiem - do czego dążę, czego oczekuję, czego się spodziewam, co powinnam robić, czy zmienić stosunek i plany? takie tam, pierdoły niedotyczące przyszłości odległej, którą mam już zaplanowaną, ale tej bliskiej. zmieniły się parametry, więc trzeba się przystosować. w niczym nie zaszkodzi mi wyrażanie siebie. hm, wtedy miałam ogromną wenę na zastanawianie się nad takimi bzdetami, teraz - nie mam wcale. wiem za to, że czterysta słów do pana G. musi być napisane, ale coś mnie się zdaje, że nie dziś. na spokojnie się ubiorę, spakuję, wyląduję na Tunelowej. nie chce mi się teraz myśleć. rysować chyba też nie. zresztą, nie mam co. muszę nauczyć się uwalniać wszystkie myśli w obrazach, a nie słowach czy filmach. powinno być lepiej, tak sądzę. no, a zadania z biologii bardzo przyjemnie rozpracowuje się przy techno. wali mi na mózg, o.