I, właściwie, wszystko Oasis ostatnio. poza tym filmy, te dobre i te troszkę gorsze, trochę deszczu, trochę słońca. wszystko w wyważonych ilościach, choć nie ukrywam, że czegoś chcę. tyle, że nie doszłam jeszcze do tego, cóż to jest. ale mam chęć, tylko zebrać się do poszukiwań nie mogę. i czuję, że to na wyciągnięcie ręki, czeka wprost na mnie!
poza tym zaspokajam tylko podstawowe potrzeby - jeść, kiedy głodna, spać do północy, robić to, na co ma się ochotę. więc książki nie czytam, choć chciałabym! problem w tym, że mi się nie chce. to mi wygląda na jakiś paskudny błąd systemu.
ma się wiele pomysłów, chce sie coś zrobić, ale siedzi człowiek jak ten kołek na krześle i myśli "nie, nie teraz. teraz, to ja się położę na trochę, popatrzę na niebo przez okno." i sam siebie zapędza w kozi róg - tydzień później wypomina sobie, że czegoś nie zrobił, czegoś, czego sobie odmówił przez własne nieróbstwo! nadążysz? poza tym wciąż... wciąż zapomniałam, co, bo musiałam pilnie podrapać się po stopie.
coś zasłyszałam wcześniej o jutrzejszej pracy za mamusię. więc chyba spać iść pora, chęci może też trochę są. w takim razie idę, podrapię się jeszcze tylko po głowie.
na zdjęciu co? na zdjęciu ja, chwilę po tym, jak wylądowałam twarzą w płynącym strumieniu. wyobraźcie sobie moje niebotyczne zdumienie, kiedy kamień, który tam był, okazał się wcale nie być! moje ślamazarstwo przyniosło przynajmniej rozrywkę innym, a mnie odrobinę orzeźwienia. dobranoc!