Jest tak pięknie i słonecznie, że poprostu nie da się siedzieć w domu!
Kolega Janek zamachał mi przed oczami bilecikami na KULT po kuszącej cenie, więc, nie wiele myśląc wzięłam brata pod pachę i już byłam pod sceną tratowana przez tłumy oszalałych POGOwców. Siniaki, ból mięśni i gardła- obecne.
Więc tak sobie skakałam, narażając zdrowie i życie, aż w pewnym momencie stwierdziłam, że nie mam już na to ochoty- idę do domu.
Tylko,że... Gdzie jest moja torebka?
Więc, cała w proszku, zła i smutna (nie wiedzieć czemu), zaapelowałam Jankowi, żeby w razie gdy ujrzy mojego brata, przekazał mu, o mojej zgubie, a ja wzięłam płaszcz i poszłam do Dominika, gdzie, jak się okazało byli też moi przyjaciele.
Wpadłam do mieszkania zalewając się łzami, że torebka, że ważna, że zgubiona... Zgarnęliśmy mojego brata i podjęłam próbę uspokojenia się, poskładania myśli... Można przcież zadzwonić do klubu, zgłosić stratę...
Później, już trochę uspokojona, opowiadam Magdzie jak było...
- I co, siedzieliście pod STUDIO cały czas?
- Nie, ja jeszcze wpadłam z Jankiem na chwilę do domu.
- Ale po co byłaś w domu
- Musiałam się przebrać i zostawić rze... ...
!
Tak, jak wróciłam do domu, okazalo się, że torebka grzecznie leży na łóżku, gdzie ją położylam. No, zapomniałam...
Wiem, wiem Dominiku, mówiłeś, że tak będzie...
Ale jak przyjemnie było się ucieszyc na jej widok!