Ja też próbuję o coś walczyć, coś bezsensownego...
Dlaczego kpie sobie z życia?
Przecież to ja powinnam mieć nad nim kontrolę...
Miałam kiedyś wyższe cele, wartości... Teraz to wszystko zniknęło, przerodziło się w wielką ścianę fałszu.
Pierwszy raz poczułam się taka samotna, skazana sama na siebie.
Pusta.
Tak wiele osób powinnam przeprosić, tak wielu się odwdzięczyć...
NIE NAWIDZĄ MNIE!
Straciłam motywację do wszystkiego. żadnych ambicji i ideałów.
Bo tak na prawdę jestem nikomu nie potrzebna,
' jestem sama... taki los- nie kochana'.
Zniszczyłam wszystko co mogło być waże, co mogłoby mięc jakikolwiek sens...
Zostałam z niczym.
Płaczę do pustych ścian.
Zgubiłam się. Nie mogę znaleźć dna.
Czasem chciałabym uwierzerzyć, że ten ból co w sobie mam... po coś jednak jest.
Nadzieja... po co nam jest?