Stwierdziłam, że daje sobie tydzień.
Jeżeli uda mmi się nie rzygać,
oznacza, że nie jest ze mną, aż tak źle i poradzę sobie bez pomocy psychiatry...
Jeśli w ciągu tych 7 dni, którego dnia zawalę idę do szpitala.
Zaczęłąm w poniedziałęk, do piątku jakoś się trzymałam.
Poległąm wczoraj.
Mamvdylemat, czy obietnica skladana samej sobie jest tak silna by ją zrealizować?
Chyba jednak nie,
Szczególnie, że rozważanie szpitala przejęłam po rozmowie z pewną Dziewczyną,
która była przekonana, że to miejsce jej pomoże,
ale oczywiście jako że żyjemy w taak pięknym kraju...
tak więc tam raczej też mi nie pomogą
Tu już nie chodzi o chudnięcie, tu chodzi o zdrowie, o zdrową psychikę
podczas tych kilku dni "wygrywania" czułam się lepiej, uśmiechałąm się , miałam dobr humor, dodatkowo dowiedziałąm się że moja praca z krwiodastwa będzie na jakimś bilbrdzie/banerze, co oznacza że jednak umiem coś dobrego stworzy oraz w końcu skończyłam kalendarz z którym się piepszyłąm z dobre pół roku, ale wyszedł wg mogej nauczycielki świetnie, tak więc jestem zadowolnona, ale dygresja.
nei ukrywam, wieczory były straszne, myślałam tylko żeby coś wpierdolić...
nie ważne bo przecież przegrałam
za tydzień przyjeżdża A, pójdziemy na Hunter.
w nocy z nim pisałam w końcu powiedziałąm prawde o sobie,
chciałby mi pomóc, tylko jak?
gdyby chociaż mieszkał bliżej, ale nie mogę narekać kiedyś dzieliło nas 565km teraz ledwo 200...
głowa mnie napirdala, wzięłąm trzy tabletki i nic,
ja pierdole znowu ten stan, znowu depresja, melancholia, na niczym nie zależy
już nie iwem jak sobie pomóc, jasne mogłabym po porstu nie rzygać, ael jak ktoś jest chory/uzależniony tak się nie da...
to jest silniejsze..
idę ćwiczyć
http://www.youtube.com/watch?v=yJKLxijnd6g
genialne<3