Z okazji jesieni, która dopadła mnie tak bezlitośnie, postanowiłam zmienić kilka rzeczy w swoim życiu. Po pierwsze: wygląd. Skróciłam nieco włosy i pofarbowałam na kolor "granatowa czerń", wskutek czego mam czarne włosy i niebieską skórę;P Kolor zejdzie po jakichś 2 miesiącach, bo to mój ukochany Casting, ale obawiam sie, że może zostać niebieski;P Ale co tam, odrobina extrawagancji jeszcze nikomu nie zaszkodziła (chyba

). Po drugie: dokończyć wszystkie te remontowe pierdoły w domku, które pozaczynałam i zbrakło inwencji aby ukonczyć

o ile oczywiście pozwolą na to finanse

W takim tempie zadowalający efekt osiągne za jakieś 1,5 roku, ale co tam

Jeszcze jest jedna sfera, która obejmą zmiany, ale to nie Wasz, za przeproszeniem, zasrany interes

Zmiany in plus zawsze dają mi pozytywnego kopa

Już miana wyglądu dodała mi pewności siebie, wiec świat nalezy do mnie

Czy ja wspominałam, co moja kocina (a właściwie kocin, to już chyba pewne) zrobiła z moją ukochaną malinową tapetą w przedpokoju? chyba wspominałam. W sobote zniweczyłam jej twórcze dzieło i zamalowałam ślady zadrapania i kociątko było zdewastowane! Z żalem i wyrzutem patrzyło jak obracam w niwecz 2 miesiące wysiłku

Gadzina jedna próbowała jeszcze ostatkiem sił ratować resztki swojej indywidualności i gdy ja malowałam od góry, ona jeszcze drapała od dołu

Rozwala mnie ten zwierzak

A od farby uciekał az się kurzyło

Ciekawe na jak długo to wystrczy

Cos mi się wydaje,że moje nadzieje sa płonne

Pozdrawiam wszystkie moje dziewczęta i mocno je całuję
