Jestem totalnie zmęczona i znudzona. Ta praca mnie wykańcza i jednak nie jest dobra na moją dietę.
Gdy wracam do domu jestem tak okropnie głodna że jem podwójną porcję obiadokolacji, bo nie mogę się powstrzymać.
Źle, zdecydowanie źle. Jutro ważenie. Jeśli waga jest większa to się chyba załamie. Naprawdę.
Zrezygnuje z tego jednak, jutro idę tam ostatni dzień.
Nie mam czasu na nic, nawet dla siebie a co w ogóle mówić o znajomych i chłopaku.
Może dlatego te kłótnie...
Tak cholernie mi brakuje bliskości. Chciałabym żeby tu był i mnie przytulił.
A tak jest coraz gorzej.. Czuje, że z każdym dniem się oddalamy, że nie jest już jak kiedyś.
I co ja mam zrobić ? W sumie wiedziałam dobrze o tym, że tak będzie.
Czego się spodziewałam po miłości na odległość ?
Ale co mam zrobić ? Musimy to przetrwać. Nie odejdę od niego, nie zranie go.
Zresztą obiecałam..
No nic. Jest czas. Przemyśle to sobie wszystko.
Przepraszam że się tak Wam żale, ale musiałam to z siebie wyrzucić.
Nie wiem gdzie podziała się moja motywacja i optymizm.
Kurwa mać.
Nie wiem.
________________
śniadanie: banan 114 kcal
2 śniadanie : wafle ryżowe, suchary, activia 200kcal
obiad : bigos 400 kcal
kolacja : wiśnie, śliwki, jaogdy
Nie wiem ile te owoce miały kcal więc policze że łącznie 800 kcal