Dobra, przyznam się...
Jakoś tak ostatnio (to chyba przez te urodziny...) samotnie się czuję...
Normalnie nienormalne u mnie. Hmm... Chyba czegoś/kogoś mi brak. Fakt, większość z nas ma takie odczucia, ale nie ja. No przynajmniej nie od jakiś dwuch lat.
Próbuję się uczyc, ale nic z tego nie wchodzi, a tłumaczę to sobie tym, że nie rozumiem materiału. Fakt, nie rozumiem, ale nigdy tak łatwo się nie poddawałam. Zawsze walczyłam. A teraz nie chce mi się kompletnie nic.
Siedzę w ten zimowy wieczór, próbuję czytac jakąś bzdurną książkę ostatnio zakupioną w mojej ulubionej księgarni, ale nic z tego. Nie wiem o czym czytam... A do tego te dziwne sny, których nie można zinterpretować.
Podsumuję to jak zawsze w ten sam sposób - starzeje się... Nie, drogi Darku, nie marudzę. Ale chyba już czas coś ze sobą zrobić, jakoś zmienić te moje życie.
Ma ktoś jakiś pomysł?
Pozdrawiam serdecznie :)