Eghem. Więc witam Was wshystkich dzisiaj bardziej... eee... erotycznym akcentem xd
Dlaczego akurat tak, a nie inaczej? Jess baardzo prosty powód.
Dzisiaj na polskim przerabialiśmy wiersh... Sam w sobie bardzo piękny lol2. ale miał jeshcze to coś, co mówiło o erotyce, o głębokim uczuciu między dwojgiem ludzi, nie o sexie, ale o erotyzmie, a to jess niejaka różnica. ;)
Nbd tego tłumaczyć, kto ma wiedzieć, ten wie, a kto nie to na gg powiem ;)
Co u mnie? Cóż. xd Jest lepiej. xd
Mushę przyznać, że to, co wczoraj odjebałam dało mi ogromną satysfakcję i chęć do dalshego działania. ^^
A cóż takiego zrobiłam? Napisałam do mojego miiisia. lol2. z gg jednej laski, która kiedyś z nim kręciła i rzekomo baardzo, ale to baaardzo go kocha. ;)
Co chciałam w ten sposów zyskać? Shczerze powiedziawshy to nie wiem, ale narobiłam lasce takiej siary, że jak go spotka to bdzie bieedna ojjj biedna. xd
Co ważniejshe starałam się tesh po sobie jeździć, wyzywałam siebie od najgorshych, żeby nie stało się zbyt podejrzane. xd
No i udało się. ;) Powiedział, że ma ją w doopie.
:[smiech]:[smiech]:[smiech]:[smiech]:[smiech]:[smiech]:[smiech]:[smiech]:[smiech]:[smiech]:[smiech]:[smiech]:[smiech]:[smiech]:[smiech]:[smiech]
Zaczął się sapać i pytać, czy coś do mnie ma i wgl. Na końcu oświadczył, że tak baaardzo, baaardzo mnie kocha xd. Miło. ;)
No i ogólnie cała rozmowa była boosQa i twórcza;)
W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałas na oślep skrwawione ich sokiem.
Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakis żuk kosmaty.
Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.
I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.
I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.