Molo w Brighton... co roku w związku z wakacjami marzy mi się jedna rzecz... żeby pochodzić na bosaka po piasku brzegiem morza... czasem biegam u dziadka po podwórku na bosaka, czasem nawet po grządkach, ale kurczę to nie to samo;) nie mniej jednak tak marzył mi się ten piach, a tam...? Przeklęte kamienie....
Mimo wszystko był to jeden z bardziej udanych dni. Na molo znajdowało się kasyno. I właściwie nie mieliśmy czasu żeby tam wchodzić, ale ja zaciągnęłam tam na moment ojca i zaprowadziłam go do automatów z grami i do Tego jednego konkretnego, na którym grałam gdzieś kiedyś... Dwa pistolety& i&..strzelaliśmy do obcych:D i powiem szczere tak nam świetnie szło, że zebrał się wokół nas niezły tłumek;D
A ja zaczęłam właśnie praktyki w podstawówce.....
buuuuuuuuuuuu...........................................