Hejo
No... nadal żyję. Jakoś. Ledwo czasami. Gdzieś zgubiłam po drodze poczucie realności tego co mnie otacza. Już nie wspominając o poczuciu własnego ja, ale to i tak było małe to mogło się gdzieś posiać. Jestem trochę jak robot. Włączam program i jadę! Pobudka, praca, weekend, piwo, kreseczka (czasami), pranie, ogarnianie, piesy, zakupy, nowa figurka Lego, spanko - repeat. Nie wiem po co... Nie wiem jak długo.
Także tak sobie wegetuje. Myślę o Halloween i o tym jak chciałabym aby wyglądało, a jak nie będzie... I o tym, że naprawdę przydałaby mi się nowa, porządna kurtka zimowa nie za miliony -.-