Miasto lśni w słońcu niczym złoto.
Z dzisiejszych przedpołudniowych zapisków i relacji...
"Pada deszcz. Siedzę w przytulnej, ultranowoczesnej bibliotece uniwersyteckiej w sekcji silent study zone. Okazało się, że dzisiejszy tutorial jest "as required" - czyli do dyspozycji wykładowców, co oznacza, że wtorki tak jak środy mam generalnie wolne.
Dwa tygodnie przepracowane jako kitchen porter u strażaków będę bardzo miło wspominać i mam nadzieję, że jeszcze będę miał okazję u nich pracować. Szefowa kuchni Heather powiedziała, że pogada z kimś ważnym czy by nie dało się załatwić mi - studentowi pierwszego roku ApSS stażu na wakacje. To be honest (ach ten angielski sposób myślenia) wcześniej gardziłem trochę strażakami za ich godziny spędzone na tostach, pogaduszkach i herbatce, ale po ostatniej akcji z wichurami gdzie mieli mase wezwań i po konferencji która, jak się później okazało, była poświęcona przygotowaniom do wyjazdu sześciu strażaków do Indonezji w rejon zniszczony trzęsieniami ziemi, zacząłem ich podziwiać. Respect.
Nie mam siły i ochoty pisać elaboratów, raczej będę wrzucał luźne dzienne tudzież tygodniowe przemyślenia. Ostatnio doznałem ogromnego oburzenia o którym muszę wspomnieć. Mianowicie trzy piękne zabytkowe, gotyckie kościoły przerobione na (uwaga, uwaga) dyskotekę, kasyno i pub. Abdul (algierczyk - kucharz z którym pracowałem u strażaków) powiedział, że jego to również oburza, ale co zrobić. "Tutejsi nie są zbyt religijni, nie wierzą w Boga". Dodałem więcej. Nie szanują dorobku kultury i korzeni cywilizacyjnych Europy! Ale co ja pierdole, jaka tam kultura, skoro najlepsze imprezy i tania wódka sa w Priory. (...) "