Małe dobro czynione czasami przez ludzi mnie zniewala.
Tak rzadko się je teraz dostrzega wśród różnych rzeczy niekoniecznie etycznych , ale ba - fajnych. I jest sobie niesobie, jakby go nie było.
Od tygodnia jakoś nie mogę ruszyć z miejsca.
Stoję na peronie i nie mogę wsiąść do pociągu.
Za dużo myślenia, za mało działania.
Pociąg rusza, a moja sylwetka ginie za horyzontem.
Biegnij Forest! - krzyczy pijany koleś na ławce.
I ma rację.
Otrząsam się i zaczynam biec.