Projekty Niny Northbrook gdy wyjeżdżała do Bostonu z bratem...
Październik. Początek roku akademickiego. A teraz sesja. Pół roku. Panta Rei! Całkowicie i nieodwracalnie.
Co do sesji. 9. Tyloma egzaminami uszczęśliwiona II rok licencjatu resocjalizacji.
Z tego co wiem, pozostałe specjalizacje mają maksymalnie 5...
Ale jest dobrze. Póki co. Wręcz mogę powiedzieć że jest bardzo dobrze. 7 na 9 egzaminów jest zaliczone. Zostały tylko dwa po weekendzie i cudowne ferie rozpoczęte wyjazdem do Kielc. I jak już mówiłam. Podczas tych ferii odpoczywam jak nigdy jeszcze. Nadrabiam książki, filmy, spanie i wszystko inne. Nie wychodzę przez minimum trzy dni z łóżka. Należy mi się.
Sesja zmęczyła mnie wręcz niewyobrażalnie. Setki przeczytanych stron na temat rozwoju psychologicznego bądź różnych rodzajów profilaktyki sprawiły, że człowiek zapomina jaką przyjemność może dać czytanie książki ot tak. Zwykłej. Nie- specjalistycznej.
Stres sesji i presja nieco mnie przygięły do ziemi.
Ale jest ok. Jest lepiej nawet niż ok.
Jest SZCZĘŚLIWIE. Gdy ma się tak cudnych przyjaciół jak ja mam wokół siebie. Którzy umilają nawet cholerną dydaktykę.
Jest Sinatra, jest Santana. Są dj późną nocą na chłodzie, rekomendowane filmy i seriale które powoli nadrabiam. Są kocie słuchawki, czerwona grzywka. Jest ciekawy kierunek studiów i jakże niesamowicie fascynujące plany na najbliższy semestr i wakacje. I pomysły. Dużo pomysłów dyskutowanych nad piwem. No czy ja mogę chcieć od życia więcej?
Chyba odkąd tu mieszkam nie byłam tak szczęśliwa i tak pełna entuzjazmu i optymizmu jeśli chodzi o przyszłość.
Przybywa zmarszczek wokół ust od ciągłego śmiania się.
O kocham Kraków!...
...A resztę przecież znacie, prawda?