Nie, nie zasłużyłam na to. Po prostu jestem beznadziejna.
Albo śnię. Ale wtedy muszę przyznać jedno- mam przekichane w tym śnie.
A może to pech? Trafiłam na złe i okrutne czasy? Nie, to by było za proste. Nie mam na co zwalić. Trzeba z honorem przyznać się do miliona błędów i zaniedbań. Do bezradności, braku umiejętności. Braku wszystkiego!
Czemu za minuty szczęścia muszę płacić godzinami obłędu?
Czemu nie ma prostych decyzji? Są decyzje beznadziejne. Każdy wybór będzie zły i każdy będzie mnie cały czas męczył. A może wyboru z pozoru słuszne po latach okazały się beznadziejne? Może powinnam np. iść do LO5 i nigdy nie stanąć na drodze harcerskiej służby? Może tak byłoby lepiej dla całego świata?
Cichy głosik podpowiada, żebym uciekała, póki nie udało mi się popsuć wszystkiego. Ale ten cichy głosik najwidoczniej nie wie, że z honorem byłoby walczyć do końca, choćby z własnymi słabościami. Ponaprawiać błędy, które się wyrządziło. Te, które da się jeszcze naprawić.
I co ja mam zrobić?! Przecież obojętnie jak nie zdecyduję, pod zwględem harcerskim, będzie to najgłupsza decyzja w moim życiu.
Świat wypada z moich rąk.
Bądź, a nie bywaj, proszę! :(
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika agnes103.