Przekładając z półki na półkę książki trafiłam znowu na "Mistrza i Małgorzatę" i znowu znalazłam mój ulubiony cytat z tejże książki.
"Spłoszona pytaniem prawda na okamgnienie skacze z dna duszy do oka i już wszystko stracone"
No i jak tu się nie zachwycać Bułhakowem ?! Ale nie tylko nim, całą mocą słowa pisanego zawartego w literaturze. Nawet najbardziej oczywisty fakt potrafi nabrać mocy i ekspresji dopiero co odkrytego. Bo przecież nie ulega wątpliwości, że oczy jako "zwierciadło duszy" potrafią powiedzieć wszystko.
W newsweeku była nawet ostatnio ściągawka na ten temat z pełnowymiarowym, świetnym jakościowo zbliżeniem twarzy ( swoją drogą - kobiecej... dlatego, że ładniej się na nią patrzy, czy może miałą to być jakaś wymowna aluzja? Zapewne i jedno i drugie. ) oraz dokładnym opisem objawów kłamstwa. Tak tak, te rozszerzone źrenice (a może zwężone, już nie pamiętam) i inne takie.
Ale nie o tym miała być mowa, miałam zachwycać się potęgą słowa pisanego, które największy banał potrafi przemienić w złotą myśl.
Nie nie nie, jest źle. Straciłam w połowie zdania wątek. Głowa mnie boli, ale senność nie przychodzi, bo wypita o 19 kawa daje się we znaki. Ach inteligencjo, w którym momencie się rozstałyśmy?
Powyżej kolejne banalne zdjęcie. Bo banalności w naszym życiu nigdy za wiele. Jest jak opoka, skała (metaforyka biblijna), bezpieczna przystań (wchodzimy w żeglugę) lub też po prostu wygodne, ciepłe łóżko. Chroni przez faux pas ( tak tak elokwentnych wyrażeń nigdy za wiele ), a bynajmniej przez tym nowatorskim. Banalność nie jest nudna, banalność jest po prostu banalna i zwykła... ale czy gorsza?
Zależy kogo spytać.