No dobra, tutaj nie będzie chyba nic odnośnie postaci, ciekawskich odsyłam do siebie na priv albo do google.pl
Fakt, że mógłbym rozpisać się tutaj grubo o Vergilu, swoich spostrzeżeniach, sprawach oczywistych i całej reszcie. Lecz zwyczajnie mi się teraz nie chce, poza tym to nie bardzo miało być tak.
Yep! Zdjęcie to tylko tutaj zdjęcie i pierdzielenie pana Silwanowicza będzie miało raczej totalnie inny wymiar i nie będzie miało większego związku z postacią.
Cholerna samotność. Może nie tyle samotność co takie głupie poczucie, że wszyscy Cię olali i nie pamiętają i tak dalej i dalej...
Czasami spowodowane czymkolwiek, dniem wolnego kiedy niby uciekasz od wszystkich znajomych a na serio czekasz aż któryś z palantów weźmie i napisze cokolwiek, nawet w stylu "cześć c***ju co tam ? :D" No cóż... nie cieszą takie wiadomości raczej, mimo wszystko fajniej jest jak się ktoś interesi jednak. (ps. taka myśl CIASTKA DOBRA RZECZ :) )
Dobra sentymentalnie trochę pisząc... kiedyś w zasadzie miałem tylko płytę Linkin Park i Green Day (Nie, nie miałem wtedy internetu ani komputera ani żadnej możliwości przegrania od kogoś czy ściągnięcia w inny sposób więc trzeba było iść do sklepu po stronie niemieckiej bo w mieście nie było gdzie kupić czegoś takiego i wydać ciężko zaoszczędzony hajs) ... No więc jakoś tak jak było gorzej to puszczałem sobie LP (mimo wszystko GD nie byli tak pomocni, zwłascza American Idiot) i trochę się przyzwyczaiłem... Potem mijały lata i tak trochę się zapomniało co pomagało... aż do dzisiaj... Rozmawiając ze Swoją Lepszą Połową włączyłem Linkinów... cholera tyle lat a jednak. W dodatku w połączeniu z aktualnym wspomagaczem i trzymaczem mnie na duchu (czyt. Moja Lepsza Połowa) efekt okazał się zaskakująco silny i pojawił się szybko.
Czemu Linkin Park ? Wiesz, pierwsza kapela od której się zaczęło... Zamiast klasycznie przełączyć gdy tylko widziałem ich nazwę pewnego dnia postanowiłem jednak się zatzymać i posłuchać... no i przemówiło to do mnie... ta muzyka, ich słowa i w ogóle... Była to "From the inside" zacząłem polować w telewizji na ich kawałki i sprawdzać czy jest tak jak wtedy... czy jest tak dobrze, okazało się że z każdą piosenką jest lepiej. Więc wybór był prosty. Tak oto zacząłem słuchać rocka... (tak ogólnie ujmując)
Nie, nie chce mi się rozdrabniać na podgatunki itp... :P
Dobra co jeszcze ?
Cholernie dużo się wydaje z perspektywy piszącego... Ciekawe kto tutaj dotrwa i czy w ogóle kogoś to obchodzi...
Anyway...
Vergil jest lepszy od Dantego, mówię o serii a nie restarcie który jest dla mnie osobną grą !
- ALE DANTE...
- NANANANANANA NIE SŁYSZĘ ! NANANA :P
To tyle ;) http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=q14Y0aN2z0M&NR=1