No i juz minęło:(...
Jakoś do mnie nie dociera to, że tu byłaś, 2 tyg. to za mało. Czuje się jakbym te 2 tygodnie spędziła sama ciągle w domu, nie zdąrzyłyśmy nawet wszystkiego zrobić i mimo że czasem nie miałyśmy co robić to i tak nie lubie jak Cię u nie ma ;) Ciekawe co by było gdybyś mieszkała w Polsce..chciałabym móc kiedy bym chciała napisać do Ciebie i się z Toba spotkać, ale dupa nie moge...
Pamiętam tę radość przed Twoim przylotem, troche męczące uczucie jak trzeba czekać, myślalam, że tam na tym lotnisku nie wyrobie haha. Żegnanie gorsze ale w tamtym roku było gorzej, pewnie dlatego, że byłaś dlużej i bardziej się przyzwyczaiłam...
Ogólnie było zajebiście, jak zawsze z Toba:D pierogi, ogłądanie TV, oglądanie czegoś, śpiewanie, makijaż bez patrzenia, antonówka, innuendo bingo, pizza, chińskie, kino, siłka, jezioro i ci pijani debile haha, piwo, wesele, moja babcia, zakupyy, buu że nie dawalaś mi się męczyć, basen, 7:3, Kantor, Paula i Olka, McDonald's, twoja zupa, udzwięcznianie i ubezdzwięcznianie, kebab, park, Emilii Plater, rynek, manu, galeria i dach i w sumie nie pamiętam co my jeszzce robiłyśmy.. i 14.07 ehh masakra, ale mało płakałam. I już się cieszę na kolejne spotkanie :D
Karo staruszku mój ;*