Marciane zdjęcie z sesji. No bo się zgodziła... (;
Minął jakoś weekend (uff, jeszcze żyję?!). Jutro znów buda, dobijająca nostalgia i monotonność. Przeczytałem Buszującego w zbożu. Coś niesamowitego. Teraz dopieram się do Pamiętnika Powstania Warszawskiego. Wydaje się ciekawe. Ostatnio znów polubiłem książki. Dużo ich czytam, chodzę do Empika. Wczoraj niewiele się działo, poza tym, że wpadłem na Michałowską, od rana się szlajałem, a pod wieczór poszliśmy na fajkę i do kompa. Próba była. Kocham zespół, to jest po prostu magia. Piosenka o zwierzątkach rozwaliła mnie do łez. Reszta dnia - spontan i chill out. Jeszcze po próbie chwile gadałem z Syśką, spotkaliśmy Koszatkę etc. Dziś już z rana bombardował do mnie Natan. Biedak, przespał cały tydzień i wpadł po zeszyty. Luzik, chwilę usiadł, pogadaliśmy, ale jako że zaraz miała być msza, to go spławiłem i wyszliśmy. Czekałem na Frytkę przed kościołem, ale zaczęli śpiewać, więc popędziłem do zespołu i tak jakoś upłynęła sobie Msza. Oczywiście przespałem całą, wyłapując tylko, jak drugi głos wypiera podstawę, a to w ciul boli. W końcu tam są Ci najlepsi, haha. Jutro urodziny Pani Ewy, dlatego odśpiewaliśmy sto lat i daliśmy dzidę. Poszedłem z Martą do biedronki po picie, orzeszki i czekoladę z ryżem preparowanym i truskawkami. Mniaam! Pałaszując, udaliśmy się na ławeczkę przy Cmentarnych, gdzie gadaliśmy o ludziach ze szkoły, znajomych, zespole i tym jej boskim chłopaku, haha. Nagle podjechała darmowa MZK-a do Carrefour'u. Spontanicznie i znikąd wpadł nam do głowy pomysł, by się przejechać, więc jak te pojebusy ruszyliśmy z kopyta, by zdążyć. Udało się, ale kierowca prawie zabił mnie drzwiami. Jadąc, śpiewaliśmy i robiliśmy z siebie głupków, przez co nieliczna gromadka garbusów musiała z nami przechodzić istną handrę, łypiąc co parę sekund. Ech, Ci to nie zrozumieją natury młodych. Marta się upiera, że nie umie śpiewać. Chyba Ci na mózg padło, dziewczynko. To ja tu jestem beztaleńciem. Weszliśmy do Karka na siu-siu (sorry, nie mogłem się powstrzymać) i zaniechaliśmy planów na zaliczenie bazaru. Uczyłem Frytkę piosenki. Przeszliśmy przez pasy, opowiadając sobie straszne historie i pociągnęliśmy na placyk. Zajrzeliśmy na kwadrat, szukając sklepu z tanimi tymbarkami, ale ostatecznie wpadliśmy na jakieś huśtawki i zamieniliśmy się kartami, bo miałem pakiet internetu. Przesiedzieliśmy chyba pół godziny, rozmawiając o sesji zdjęciowej, wpierdalając orzeszki i słuchając "Bitwy" na youtubie. Nie mogę z tej szanty, boska jest. Podłapałem drugi głos, mam wrażenie, że powoli mi się stabilizuje. Ech, gadam o niczym, jakby kogoś to obchodziło. Zebraliśmy się i walcząc z bólem nóg minęliśmy McDonalda, wariując przy "I'm sexy and i know it". Sprawdziliśmy plan na przystanku i cofnęliśmy się do Słowackiego. Marta oglądała teledysk i naśladowała tych kolesi, niezbyt świadoma, jak wygląda rozwój teledysku. Jej miny - bezcenne. Zrobiliśmy kolejne zakupy w Żabce i obejrzeliśmy zegarki z wystawy. Później ostygło, bo Marta musiała iść do Marty (xD) po zeszyty. Dałem jej zadzwonić, takie mam dobre serce. Znów zaczęliśmy nawijać o chórze. Minąłem po drodze Dżulę, Karolinę i tę trzecią, które jak zwykle się za mną oglądały, hahahaha i coś szeptały. Przypomniały mi się fazy z Matim i Bartkiem po szkole, jak czekałem na dodatkowe. Odprowadziłem tamtego głupola i zawinąłem na chatę, spotykając Madzię *_* Widziałem dziewczynę 3 czy 4 razy w życiu, a normalnie jakoś tak sobie w pamięć zapadliśmy, że czuję, jakby to była moja znajoma od wielu lat. W domu na dzień dobry awantura, ale - Radziu tam ma wyjebane, a jak! I reszta dnia znów na pustce...
~ Raz , dwa , trzy . Próba mikrofonu.
- Sylwia! Od tej pory, kto będzie mnie drażnił, pójdzie z dzieciakami pod ołtarz!
- Ale ja mam 14 lat!
- Trudno, będziemy brali wzrostem.
- Niech się pani martwi, bo jeszcze może się okazać, że pani tam trafi. xd
http://www.youtube.com/watch?v=qnkuBUAwfe0&ob=av2e
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24