Nie rozumiem dlaczego tamk jest. Nie rozumiem dlaczego tak bywa w niektórych rodzinach, ale cóż.
Co do mnie, to nie będe się rozpisywał, jest inaczej. Jest decyzja do podjęcia, nad którą muszę się poważnie zastanowić.
Nie ma tutaj nic co zyje, Martwi ludzie, ich uczucia
Siedza w swoich glowach sami, nie chca wsparcia, chca otrucia
Problemy ich wyniszczaja, łzy i krew im wylewaja
Zabieraja im sens zycia, i ze smutkami zostaja
Dookola zycie tetni, u mnie tylko bol i lzy
W sercu zawisc, w nogach niemoc, obok mnie nie jestes Ty
Nie mam sily podrozowac, wszystko we mnie juz umiera
Bog tak jest niesprawiedliwy, ze dobrym wszystko zabiera
CIezko juz biore powietrze, rece opadaja z zalu
Kiedy widze co sie dzieje, bity jest przez ojca maluch
Siedzi w kacie, placze,cierpi, ojciec ciagle nieswiadomy
Ze swoje dziecko katuje, alkoholem omamiony
Matka nie pomoze takze, ona juz po drugiej stronie
Nie wiedziala co ma robic, zasiadla w niebianskim gronie
Pijaczyna, maz okropny, psychike kobiecie zniszczyl
I koszmar pewnego ranka, dziecku fatalny sie ziścił
Nie ma matki, ojciec bije, dziecko z bólu się tu wije
Jest za male by sie zabic, wciaz meczone tutaj zyje
Taka prawda na tym swiecie, ze alkohol niszczy ludzi
I zamienia ich w potwora, ktore dziecko ze snu budzi
Ze snu budzi, koszmar daje, Trauma juz do konca zycia
Nieustanne w nocy jeki, i potworne dziecka wycia
Odloz chlopie juz ta wodke, zobacz cierpi dziecko Twoje
Placze,krzyczy, i sie ksztusi, chce byc w swoim domu swoje
Zostaw w koncu juz to wszystko, odnajdz sens swgo istnienia
Pomoz dziecku wyjsc na prosta, niech juz wyjdzie z Twego cienia.