Święta, święta i już niemal po. Jestem zadowolona. Dużo nie zjadłam, waga w miejscu.
Pierwszy raz od 10 lat miałam normalne święta. Wszystko było niemal idalne. Nie kłócili się, nie czepiali. Rodzinne spacery, dokarmianie łabędzi i wspólne oglądanie głupawych świątecznych komedii. Dawno nie byłam tak szczęśliwa.
Ale czas zejść na ziemie, wrócić do diety i do porządnych ćwiczeń. Wczoraj zaczełam A6W, zobaczymy jak będzie. :)