szaleństwo- nowe spodnie:) stwierdziłam że zrobie zdjęcie:) wiem, mam tłuste nogi nawet w szpilkach i rurek nie lubie-alke te to wyjątek:) Maryzły mi się od ho ho ho:)

Wczoraj jakieś 800 kalorii i troche za wiele na noc, ale- nie jest najgorzej. Po 3 dniach obżarstwa powoli hamuje.

Wczoraj był u nas kumpel na noc, niesamowicie zajebisty i silny osobnik z takim poczuciem humoru, że ło matko...a miał na maksa syf w zyciu, podziwiam takich. A przyjaciółka jednak z mężem się jakoś dogadała- i dobrze, bo już na pozwy rozwodowe była zrzuta...Masakra, że teraz ludzie nie potrafią gadać, ogarnąć sytuacji, nic. Jak patrze na moich kumpli, znajomych, każdy coś tam ma nieszczególnego. Każdy ma problemy, każdy na jakimś polu jest nieszczęśliwy- często dlatego, że nie potrafi pogadać z żoną,dziewczyną, bratem, rodzicami...Tylko że chęć musi być obustronna. Szkoda, że tak sie to wszystko układa niebardzo innym. Ja głupia jestem, ale przeżywam takie rzeczy.

W piątek mój luby wybywa, a w sobote może S. przyjedzie do nas na balety na mieście:) i może moja psiapsiółka motocyklowa, ogólnie będzie grubo:) I przynajmniej jak wypije, to na parkiecie wypocę:)

Mimo wszystkich problemów lubię swoje zycie...siebie w nim niebardzo:/