Tamtarararam.
Uszyłam sobie właśnie pokrowiec z filcu na telefon :3
( bilans w poprzedniej notce )
i wgl mam problem z chłopakiem.
NIby go kocham i wgl, ale to wygląda w sumie tak jakby tylko jemu zalezało. Jakby mógł to by wgl dzień w dzień przyjeżdżał, albo co chwile mnie gdzieś wyciągał.
A szczerze to ja wolę posiedzieć sobie w domu, w dresie i nieogarniętych włosach. I najlepiej jeszcze sobie coś hand made'ować. Do tego zaczęło mnie wszystko wkurzać. Każde "Kocham Cię", czy "ciągle myślę o Tobie". Przestałam odbierać od niego telefon, w sumie czuję się trochę osaczona. Ale przecież nie zerwę. Załamałby się. Nie, nie potrafię.
Nie wiem, chyba nie jestem stworzona do życia w związku :<
kurwa.