Tej nocy śnił mi się koszmar, przebudziłam się z krzykiem i płaczem. Nie pamiętam kiedy Zayn mnie uspokoił. Co ja bym bez niego zrobiła pomyślałam.
piiiiiiiiiiiiiiiiip-głupi budzik pomyślałam- przynajmniej dotrwałam jakoś do rana dokończyłam myśl. Cmoknęłam chłopaka w czoło i wstałam. Chciałam zobaczyć w jakim stanie jest Harry. Uchyliłam drzwi od pokoju , zajrzałam do środka ale łóżko było puste. Znów poczułam to dziwne uczucie w środku. Zbiegłam przerażona na dół gdzie zastałam Harrego, który bezcelowo stał przy oknie. Podeszłam do niego i uścisnęłam. Ten tylko pociągnął nosem i poczochrał moje włosy mówiąc że będzie dobrze.
-musi być dobrze Harry- poprawiłam go uśmiechając się
-pojedziesz ze mną do szpitala do Jane?-zapytał
-jeszcze się pytasz? Jasne że tak
-a tak swoją drogą gdzie się podziewa Alice i Niall?
-Niall wyciągnął Alice do siebie na noc , może to i dobrze, że o niczym nie wiedzą nie chciałabym żeby się denerwowali na zapas- wyjaśniłam
-też tak uważam-przytaknął- dobra biorę się za śniadanie pomożesz mi siostro ? zapytał lekko uśmiechając się
-oczywiście zaśmiałam się
Na chwilę udało nam się zapomnieć o tej całej sytuacji która wydarzyła się wczorajszego wieczora.
Na śniadanie zrobiliśmy tosty z serem i jajka na miękko. Harry zaczął rozstawiać naczynia a ja poszłam obudzić Zayna.
-hej, wstajemy mówiłam do śpiącego chłopaka. Usiadłam na brzegu łóżka żeby go cmoknąć. Był to sprawdzony sposób. Momentalnie otworzył oczy. Powtórzyłam swoje prośby , Zayn wstał a ja klepnęłam go z całej siły w tyłek żeby się pospieszył bo śniadanie stygnie, zadowolony pobiegł się przebrać a ja zeszłam na dół.
Usiadłam obok Harrego , zaczęliśmy jeść. Po dłuższej chwili nadszedł szatyn. Usiadł naprzeciwko nas i poszedł w nasze ślady. Przy śniadaniu nikt się nie odzywał dlatego zaczęłam rozmowę:
-jedziemy dziś z Harrym do szpitala- oznajmiłam
-ok. ja zostanę w domu i trochę poogarniam- zaproponował Zayn
-mówiłaś mu już?- zapytał Hazza
-tak , wolałam mieć to za sobą odpowiedziałam smutno
-na razie nic nie mów Liamowi i Niallowi niech się dodatkowo nie denerwują powiedział Harry do Zayna
-spoko.
Poszłam na górę przebrać się w wyjściowe ciuchy. Nie zwracałam uwagi na to co będę na sobie miała. Wciągnęłam czarne zwykłe rurki wielką bluzę , trampki i zwyczajny t-shirt. Bluzę wzięłam od Zayna bo była duża. Zeszłam na dół gdzie czekał gotowy Harry. Cmoknęłam Zayna w policzek na pożegnanie i wyszłam na zewnątrz z przyjacielem.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę szpitala
-Harry uważaj krzyknęłam . Był tak zamyślony że mało nie potrącił przechodnia. Postanowiłam że ja poprowadzę samochód , przesiadłam się z nim i pojechaliśmy dalej.
O 10:15 byliśmy na parkingu szpitala . Weszliśmy do budynku, kierując się w stronę recepcji.
-w jakiej sali leży Jane Laskowska zapytałam
- w 216 odpowiedziała recepcjonistka.
Wzięłam Harrego pod rękę i udaliśmy się pod salę wskazaną przez kobietę. Harry zaczął się z powrotem obwiniać a ja mu wyjaśniałam po kilka set razy że to nie jego wina.
Dotarliśmy na miejsce. Uchyliliśmy drzwi gdzie leżała Jane. Widok był gorszy od tego który sobie wyobrażałam. Leżała w dwuosobowej Sali, która była oślepiająco biała. Jedno okno z kremowymi żaluzjami i dwa łóżka. Na jednym z nich właśnie Jane. Podeszłam bliżej przyjaciółki razem z Harrym. Miała podbite oko, rozciętą wargę i jakiś ślad sporego rozcięcia. Harry zaczął trwonić łzy . Jane powiedziała żeby do niej podszedł. Usiadł blisko dziewczyny, całując rękę dziewczyny przepraszał ją.
Patrząc na nich było mi ciężko na sercu. Usiadłam na stołku obok drugiego łóżka na którym leżała 8-9 letnia dziewczynka z siniakami na twarzy i rękach.
W pewnym momencie wzrok dziewczynki przeniósł się na mnie. Ta podniosła rękę żeby do mnie pomachać. Uśmiechnęła się i powiedziała : cześć. Ja z łzami w oczach odmachałam jej i powiedziałam: hej. Dziewczynka zaczęła ze mną rozmawiać. Powiedziała że poznała Jane i jej współczuje. Ja zapytałam się co jej się stało. Okazało się że rodzice ją bili. Podeszłam do małej i przytuliłam ją , gratulując jej odwagi i życząc powodzenia ta w odpowiedzi uśmiechnęła się. Do Sali wszedł lekarz poprosił nas do gabinetu. Powiedziałam żeby Harry został z Jane i poprosiłam żeby poznał małą Kate.
Sama udałam się za lekarzem. Opowiedział mi o wszystkim. Jane ma złamany obojczyk no i ładną bliznę do końca życia. Mówił że gdyby nie Hazza mogłoby się to skończyć o wiele gorzej. Powiedział też , że wypuszczą ją w następny poniedziałek.
Z dobrymi informacjami ruszyłam do Sali 216 . Przekazałam wszystko Jane i Harremu.
Z lżejszym sercem pożegnaliśmy się z Jane i małą Kate. Pojechaliśmy do domu żeby wszystkim oznajmić że jest dobrze.