Fajne bongo. Z filmu. Ostatnio dostałam jakiejś seksualnej obsesji i strasznie głupio się przez to czuję. Nie wiem czy to przez te opowieści Izy, ale od kilku dni po prostu nie wiem co się ze mną dzieje, porąbana jestem, ale w sumie chuj w to.
Całe święta właściwie przeleżałam z dupą przed komputerem. Sama. Mało jadłam, mało się ruszałam i codziennie konkretnie niszczyłam sobie wzrok. Poza jednym dzisiejszym małym wyjściem "do kościoła". Na całe szczęście zobaczyłam się z Karolem, co było świetną sprawą, mega mnie podbudowało, ale niestety trwało właściwie chwilę. Przez to niedotlenienie bolała mnie głowa i takie tam; ogólnie niefajnie się czułam, szczególnie fizycznie, ale psychicznie chyba też. A po powrocie znów stałam się cybermaniakiem. Pobrałam dużo tracków Buki, prawie całych jego albumów, bo miałam ich bardzo malutko na tele, komputerze i ogólnie dawno nie słyszałam tej starej, dobrej muzyki. Obejrzałam straszny, ale zarazem piękny film. Jutro wreszcie wyjdę z domu i rozruszam dupsko przy zamiataniu włosów. I jestem szczęśliwa z tego powodu. Bo przez te ponad dwa dni oglądałam szaloną Zuzię i jakoś mi inaczej w główce. Także trzeba się cieszyć z codzienności, jaką mamy. Póki o tym pamiętam.
Postanowiłam chyba kupić 'Po drugiej stronie lustra'. I muszę wreszcie zacząć zbierać płyty!