Pozytywny dziś dzień. Byłam w kościele z mamą, trochę na foluszu, chwilę u Karola, a w drodze do Wojtka spotkałam Patryka. Fajnie się siedziało u Wojtasa, i choć właściwie nic ciekawego nie robiłyśmy, to nie dłużyło mi się ani nie nudziło. Cieszę się, że nie żałowałam przyjazdu do niej, i że ostatnio lepiej między nami. Pomalowałam sobie paznokcie jej miętowym lakierem. Miło też było u Karola, choć nie poszliśmy na spacer. Buty, które ostatnio kupiłam mi się rozjebały po ilu? Trzech tygodniach może. Ale rozeszły się na szyciach z tyłu, więc może się jeszcze naprawi. Jutro jadę na ósmą, bo Wojtuś nie chce iść na trzy pierwsze lekcje i obiecałam jej potowarzyszyć.