Są już wyniki z testów. Nie jest najgorzej. Karol miał zajebiste wyniki, lepsze ode mnie. Z angielskiego 38/40pkt., ale w ogóle też dobrze wypadł.
Dziś spędziłam popołudnie ze Słoneczkiem, pierogami z truskawkami, dobrym sosem na obiad, lodami i "Titaniciem".
W niedzielę mama wyprawia imieniny. Jutro muszę jej pomagać przy żarciu, a pojutrze przy... wszystkim. A między tym wszystkim jeszcze Karol ze swoim zeszytem na historię i chemią. Czyli zmarnowany weekend. Uwielbiam.