Przez lata poznajesz tysiące osób, aż pewnego dnia spotykasz kogoś, kto zmienia Twoje życie. I nagle coś w Tobie pęka. Niespodziewanie tracisz kontrolę nad swoim losem. Nie wiesz czego pragniesz, nie pamiętasz o czym marzyłeś i ciągle tęsknisz za czymś, czego nigdy nie miałeś. Każdy kolejny dzień to pogrzeb więzi. Więzi między nami. Czujesz, że musisz się wyzwolić, wyzbyć przeświadczenia, że wszystko zależy od Ciebie, wyrzec szczęścia i zapomnieć o przeszłości. Żyć tu i teraz... Ale każda chwila jest dla Ciebie ciężarem. Ogromnym. Nie do udźwignięcia. Chciałbyś się uwolnić, lecz nadal nie masz w sobie tyle siły. Ciągle nie masz w sobie miejsca na miłość, bo Twoim sercem zawładnęło ego. Walczę. Walczę z Tobą, walczę przeciwko Tobie, walczę dla Ciebie. Dla nas. Dziś z zamkniętymi oczami wyobrażam sobie Ciebie i mnie. Razem. Gdzieś, gdzie letni wiatr koi nasze zmysły, a zachód słońca tuli nas do snu. Gdzieś, gdzie oboje, na szczycie góry zwanej szczęściem, ze splecionymi dłońmi, jesteśmy nie z sobą, lecz dla siebie. Cholernie boję się jutra. Boję się otworzyć oczy, ujrzeć szarą rzeczywistość i kolejny raz poczuć tą pustkę. To mnie zabija. Nie mam nic, prócz zwątpienia i strachu. Nie wierzę. Nie pamiętam. Nie czuję. Ciągle jednak czekam. Na cud. Na Ciebie. Na nasz powrót do przeszłości. Zatraciłam się w tym wszystkim. Jako ja, jako człowiek, jako uczucie, które z sekundy na sekundę gaśnie. Chcę pamiętać. Wszystko. Muszę pamiętać. To nie będzie powrót, to nie będzie też koniec. Czujesz tą pustkę? Ona wyżera człowieczeństwo. W Tobie. We mnie. We wszystkich. Widzisz te łzy? To dowód na to, że miłość to kat. Jestem wojownikiem. Ciągle walczę... i choć przegrałam walkę o siebie, moim celem jesteś Ty. Walczę o nas. O szczęście. Nie moje, lecz Twoje. Nasze. Dlatego chcę czuć, że to ma sens. Chcę wiedzieć, że nie zapomniałeś. Chcę wygrać. Dla nas.
Tylko Ciebie chcę.
"Każde z nas ma wady,
znamy się na wylot,
ale umieć je znieść,
to dla mnie znaczy miłość!"
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=oKJiXrTNuqg#t=38