Wujek był bardzo wyrozumiały i już od przyszłego tygodnia będę mogła zacząć pracę.
Miejmy nadzieję, że to koniec złego i początek dobrego.
Przyszłam do hotelu w poszarpanych spodenkach i bokserce Nirwany. Tam miałam dostać służbowe ciuchy.
- Dzień dobry, szefie - przywitałam wujka uśmiechem.
- Witaj, Anastazjo. Tutaj masz..
- Chwilkę - przerwałam - Proszę, nie mów do mnie Anastazja, jestem Anka.
- Jak sobie życzysz - uśmiechnął się - Więc na zapleczu masz przygotowany strój. Przebierz się i zobaczymy, co potrafisz.
Sprawnie przebrałam się w białą bluzkę z krótkim rękawem i czarną spódniczkę z wysokim stanem. Nie lubię chodzić w spódnicach, ale jak mus to mus. Trzeba to jakoś przeżyć. Jakaś pani uczesała mi koka na głowie i byłam gotowa. Kiedy się zobaczyłam w lustrze, niemal się nie poznałam. Spódnica, związane włosy. Nie ta Anka!
Hotel był duży i już o poranku było kilka klientów. Nadszedł mój test. Miałam pokazać, co potrafię.
Podchodziłam do każdego stolika z uśmiechem i pytałam o zamówienia. Byłam nadzwyczaj miła dla ludzi. Musiałam pokazać, że się nadaje do tej pracy.
Później przyszedł czas na etat pokojówki. Pukałam do pokoi, zostawiałam czyste ręczniki i pytałam czy czegoś potrzeba. Spełniałam wszystkie zachcianki. Ugh, to straszne. Trzeba być miłym dla wszystkich. Czasami jest to troche meczące.
Wieczorem poznałam moich kolegów i koleżanki z pracy. Pani Asia, 20-latka, doświadczona już w zawodzie. Ma mi pomagać. Wydaje się miła, zobaczymy co z tego wyniknie. Paweł. Mój kuzyn, którego poznaję dopiero dziś. Rówieśnik mojego brata. Siedzi za barem. Już od pierwszej rozmowy się polubiliśmy. Mam nadzieje, że nasza współpraca będzie owocna.
Przez dzień ciężko pracowałam, ale się opłaciło. Cały czas byłam pod nadzorem szefa-wujka i był zadowolony. Powiedział cytując "Mam nadzieję, że następne dni twojej pracy będą takie jak ten. Masz talent" Chyba pierwsze pozytywne słowa na mój temat odkąd zostałam sama z Dawidem..
Wieczorem w domu spotkałam się z bratem. Opowiedziałam mu całym dniu ze szczegółami. Cieszyłam się, że w końcu mogę pracować. Może nareszcie będziemy normalnie żyć?
Tak. Tak mi się zdawało. Ale Dawid mi coś oznajmił.
- Wiesz.. muszę ci coś powiedzieć.
- Brzmi poważnie. No mów.
- Tylko nie bij, proszę. Nie chciałem, naprawdę!
- Dobra, mów! - niecierpliwiłam się, ale w głębi nie chciałam tego słyszeć.
- Bo ja.. i.. no wiesz.. Wylali mnie z pracy.
- Co?! - krzyknęłam - I jak ty to sobie teraz wyobrażasz? Ja dopiero zaczynam, nie zarabiam milionów!
- Wiem, przepraszam. Prosiłem, nie krzycz.
- Dobra.. to ja przepraszam - wzięłam głęboki oddech i mówiłam już spokojnie - Poniosło mnie, sorry. Nie powinnam. Wiem, że to nie twoja wina.
- Kocham cię siostrzyczko, wiesz? - uśmiechnął się pokazując szereg białych ząbków.
- Wiem, ja ciebie też braciszku - odwzajemniłam uśmiech.
Zaczęliśmy planować nasze wydatki na najbliższy miesiąc. Musimy mieć wszystko pod kontrolą, żeby wystarczyło na jedzenie. Następnego dnia, po pracy miałam iść na zakupy.
Drugi dzień w pracy jak najbardziej okej. Bardziej polubiłam się z Pawłem. Muszę go poznać z Dawidem. Są z jednego rocznika, więc mogą się polubić. Zaprosiłam go do nas na kolację.
- Z chęcią. Po pracy?
- Jasne. Tylko wpadniemy jeszcze do sklepu po coś do jedzenia.
- Nie ma problemu - uśmiechnął się i wrócił do czyszczenia szklanek.
W trakcie zakupów, Pawłowi zadzwonił telefon.
- Stary nie dam rady dzisiaj.. No wiesz, rodzinne sprawy. Jestem teraz w Tesco. No, z kuzynką.. Serio? Dział z napojami. Czekamy.
Z tego wywnioskowałam, że ten ktoś zaraz tu przyjdzie.
- Kto to?
- Kolega. Poznam was. Miałem się z nim dziś spotkać.
- Jak to ważne, to spoko. Możesz do nas przyjść kiedyś indziej.
- Nie, nie. Z Maćkiem mogę się spotkać w innym terminie. Rodzina najważniejsza - uśmiechnął się szeroko.
W tym momencie podszedł do nas wysoki chłopak. Chyba właśnie na niego czekaliśmy, bo przywitał się z moim kuzynem.
- Siema Maciek. Poznaj moją kuzynkę, Ankę.
- Cześć - podał mi rękę.
- Hej, miło mi - uśmiechnęłam się.
- Czemu cię jeszcze nie widziałem? Paweł mi nigdy o tobie nie opowiadał.
- Może dlatego, że znamy się niedługo..
- Jak to? Przecież.. Kuzyni, tak? Dobrze słyszałem?
- Tak, ale to długa historia. Może kiedyś ci opowiem.
- Okej, mam nadzieję - uśmiechnął się i zwrócił do Pawła - To kiedy się widzimy?
- Zadzwonię do ciebie jeszcze. Albo możesz wbić do hotelu przy Kamiennej*
- Spoko, zrobimy najazd z chłopakami, także szykuj się.
- To naraska - przybili piątkę.
- Trzymaj się, do zobaczenia - powiedział do mnie chłopak, po czym odszedł.
W drodze do domu pytałam o kolegę Pawła. Dowiedziałam się tyle, że to jakiś żużlowiec. Wiele mi to nie mówiło, bo nigdy żużlem się nie interesowałam. Właściwie nikt nie zabierał mnie na zawody, nie wiem o co tam chodzi. Cóż, może się kiedyś dowiem.
Dotarliśmy do domu. Przedstawiłam sobie chłopaków. Oni poszli do saloniku, a ja zabrałam się za przygotowywanie kolacji.
Godzinę później przyszłam do chłopaków z talerzami pełnymi spaghetti i wkręciłam się w rozmowę. Zajadaliśmy z apetytem rozmawiając na wszelakie tematy. Kuzyni chyba się polubili. Widać, że dobrze się dogadują. Mają dużo wspólnych tematów, w końcu rówieśnicy.
Cały czas tylko intrygował mnie ten Maciek.
* Nazwa wymyślona na potrzeby opowiadania.
__
Szału nie ma, wiem :D ale dopiero się rozkręcam :)