Gdy byłem małym chłopcem miałem lęk wysokości
Dzisiaj mam aspiracje wyższe niż dorośli
Nie miałem nigdy skrzydeł a marzyłem by latać
Chciałem zdobywać góry i szczęściem móc płakać
Chciałem wzlecieć do nieba i zostać tam na lata
By móc patrzeć na ludzi z perspektywy ptaka
Marzyłem by wzbić się w chmury i z nich skakać
Potem czytać swój życiorys w czyiś cytatach
Nigdy jakoś nie miałem szczęścia do miłości
Ale jakoś zawsze brakło mi cierpliwości
Nie którzy mówią że to przez brak dojrzałości
A ja zwyczajnie nie spiesze się do dorosłości
Teraz sobie uświadomiłem, że to były tylko kłamstwa
A każda stracona chwila to kolejna stracona szansa
By nauczyć się latać i wbić się w chmury
Bo świat na ziemi zwyczajnie jest ponury
W głowie zwrotki, myśli, kartka plus długopis
Cichy bit, słuchawki i zamglone oczy