photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 SIERPNIA 2012

TRIEST

Kolejna zaliczona, przeżyta w jednym kawałku.

 

 Jestem w Trieście - nareszcie. Woda błękitna, przejrzysta i słona. Gorąco, słonecznie i rajsko.

 

Zaczyna się zawsze od uśmiechu. Chcesz się kąpać, idziesz na coś, co ludzie nazywają plażą (życzeniowe myślenie, konkurujące z rzeczywistością, trochę smutne, a lekko żałosne, ale przecież zupełnie niewinne, bo może innych określeń nie lubimy używać, albo ich w głowie nie mamy, przypisane funkcji, a nie obserwowanym obiektywnym cechom, no bo przecież piasku nie ma, ale ręcznik się i tak położy) - ale przecież piasku nie ma. Tak naprawdę kamienisty falochron, betonowy chodnik i nikła namiasteczka sosnowego lasku (ależ śmiesznie brzmi to słowo, jeśli się ten las widziało...). Idziesz i chcesz się kąpać, mnóstwo ludzi dookoła, pytasz, czy dobrze idziesz, a oni, że dobrze, cieszysz się, że z kimś udało ci sie dogadać, więc idziesz za ciosem i pytasz, czy gdzieś tutaj można wynająć szafkę i zostawić rzeczy, ale oni mówią, że nie można, ale że tutaj nikt nie kradnie, pytasz podejrzliwie, czy na pewno (w końcu jesteś z Polski), a oni niestety nie są już tacy pewni i chyba dziwi ich twoja polska podejrzliwość.

Idziesz dalej, coraz mniej chcesz się kąpać, a coraz bardziej zamierzasz. Wiesz, że będziesz kąpać się, żeby nie wiem co i kto. Masz ze sobą trochę wartościowych rzeczy, co stanowi uwiąz, który już zaczyna ocierać Ci szyję i zostawiać jakieś bolesne czerwone i piekące ślady. Przecież zamierzasz się kąpać! Znajdujesz publiczny kibel, przerzucasz ciuchy, zostajesz w kostiumie kąpielowym. Nie masz ręcznika, ale masz jakąś cienką chustkę znaleźzioną w Budapeszcie na śmietniku, jest śliczna i różowa, z frędzelkami. Siadasz na murku i nasmarowujesz sie kremem z filtrem, taką masz skórę, że jak się nie nasmarujesz, to będziesz cierpieć, to się wolisz nasmarować. A kiedy sie już nasmarujesz, to wstajesz z pewną nutką zagubienia w tym nieszczęsnym geście podnoszenia się bez wyraźnego planu, dokąd dalej pójść. Ale idziesz, zamierzasz sie kąpać, więc idziesz, zamierzasz podrzucić komuś kukułcze jajo, tylko jeszcze nie wiesz komu, spoglądasz z przyczajki na grupkę starszych ludzi, którzy grają półnago w karty, ale przecież oni na pewno nie zrozumieją angielskiego... i wtedy uśmiecha się ktoś do ciebie i macha ci. Czyli już wiadomo, sam się zgłosił na ochotnika, to niech teraz ma. Przysiadasz się, mówisz "Ciao", a potem rpzechodzisz na angielski. Rozmawiasz z jego koleżanką, bo chyba zna angielski lepiej. Opisujesz sytuację, ona jest cała w skowronkach, oczywiscie, nei ma problemu, siadaj na kocyk i rozgosć się, idź się wykąp, a pewnie, a zostaw, no jasne! Więc już wkrótce też jesteś cała w skowronkach, zostawiasz, a jakże i idziesz. Idziesz i się kąpiesz.

Jest zejście po schodkach do wody, ale nie ma dna. To zaskakujące i  napawajace lękiem, ale schodzisz na ile się da, a potem płyniesz, no bo co masz zrobić, jak za tobą już kolejka? Płyniesz żawką, troche pieskiem, potem czymś łączony i w ogóle po prostu płyniesz jak umiesz. Pływasz w kółko w prawo, w kółko w lewo, rozkoszujesz się chłodną, przyjemną wodą. Czasem jej trochę niezamierzenie łykniesz, to szybko wypluwasz, bo strasznie jest słona. Ale podoba ci się i tak sobie pływasz w zadowoleniu, od czasu do czasu odpoczywając przy tym schodkowym zejściu. I jest pięknie.

Potem cała mokra wracasz do tych italiańskich punków, którzy pilnują ci rzeczy, a właściwie to ich nie pilnują, bo i swoich wcale nei pilnują. Prawdopodobnie rzeczywiście tutaj nikt nie kradnie, co za piękne miejsce, aż nie możesz uwierzyć. Proponujesz lody, bo właśnie zobaczyłaś budkę z lodami za plecami jednego z tych punków i pomyślałaś, że im się jakoś odwdzięczysz i w ogóle chcesz być miła. Ale on mówi, że te lody są nie dobre, że lepiej iść do sklepu trochę dalej, a w ogóle to oni ci bardzo dziękują i nie chcą lodów. Zbierasz się więc powoli, by sama pójśc do tego sklepu, ale on wtedy stwierdza, że pewnie nie znajdziesz, więc oni pójdą z tobą. Ten, co sie uśmiechnął i pomachał i jego koleżanka, która właściwie nie mieszka w Trieście, tylko gdzieś trochę dalej w górach. Idziecie na te lody, ale ponieważ on jest mężczyzną, to wszystko idzie nie tak jak trzeba. Bo on na te lody prowadzi i jeszcze mówi ci, które powinnaś wziąć smaki, bo są najlepsze (bierzesz je i są istotnie fantastyczne!) i on oczywiście za te lody płaci, a przecież to ty chciałaś być miła. On jest cały w tatuażach, cały.

Siedzisz z nimi na ich kocyku jeszcze trochę, a potem mówisz, że właściwie to jesteś w drodze do Miramare. On mówi, że to daleko, że jest gorąco i lepiej, żebyś poszła jutro, ale ty nie chcesz jutro, mówisz, że pójdziesz dzisiaj, pójdziesz w tamtą stronę na piechotę, a wrócisz sobie autobusem i jeszcze do nich przyjdziesz, tak mu mówisz, bo on mówi, że będą na pewno do 21:00. On cie pyta, czy masz bilet na ten autobus, a ty mówisz, że jeszcze nei masz, chcesz dodać, że go sobie kupisz, ale on ci nie pozwala tego powiedzieć, tylko sięga do torby i mówi, że on ma bilet, że on ma wszystko, że jest ex-punkiem i ma wszystko, co ci potrzeba. Daje ci bilet jeszcze na 6 przejazdów, za ponad 10 euro i mówi, że to prezent (potem skorzystasz z 2 przejazdów na tym bilecie i oddasz go jakimś ludziom w tramwaju, który jeździ pionowo, uznając, że inaczej zrobić nie możesz, skoro już opuszczasz Triest z nieukrywanym żalem). Dziękujesz, nie śmiesz odmówić. Potem on pyta, czy masz wodę, a w ogóle to jest bardzo przystojny i absolutnie nie wygląda na swoje 39 lat, nawet nie chcesz mu wierzyć, kiedy mówi, że tyle ma. Wygląda na 29 lub nawet może mniej. Może nawet wygląda, jakby był w twoim wieku, tak sobei myślisz. Mówisz mu, że nie masz ze sobą wody, ale chcesz dodać, że ją sobie kupić, tylko zanim jeszcze pomyślisz, żeby to dodać on już ci przerywa i mówi, że rany, dziewczyno, ty nic nie masz! I mówi ci, że on oczywiście ma wodę (podaje ci półlitrową butelkę) i że on ma wszystko, czego potrzeba. Czujesz się jak głupek, bierzesz wodę, bo nie śmiesz odmówić i myślisz sobie, że ten gość jest fantastyczny, rozpływasz się w środku i prawie że wzruszasz. Machasz na papa i w końcu ruszasz do Miramare. Zawsze wiedziałąś, że punki do świetni ludzie. Zawsze.

Informacje o zizuzi


Inni zdjęcia: Ja nacka89cwa:) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24